Dziś w założeniu było przygotowanie pod klejenie, ale chciałem mieć to już za sobą.
Zacząłem od jednej zaległej rzeczy, czyli zabezpieczenia spawów i zgrzewów dolnego progu. Babrając się w swoich starych naprawach, wycinając stare elementy etc zauważyłem jeden pozytyw, tam gdzie nie żałowałem masy uszczelniającej, elementy były zdrowe. Nie wiem czy to kwestia przypadku czy nie, masa zawsze dodatkowo zabezpiecza przed kamieniami i odpryskami lakieru, więc nie żałuje jej teraz, nawet czasem lece nią cały element narażony na odpryski, np. rant tylnego pasa.
Nastepnie zająłem się duroplastem, po poprzedniej naprawie poza tym że odlazł z niego lakier, odklejał się on od nadwozia, prawdopodobnie przez to że nie przygotowałem go do klejenia. Tym razem wciąłem małą szczoteczkę drucianą na wiertarkę i wszystkie ranty gdzie będzie pojawiał się klej, obleciałem delikatnie druciakiem. Miejsca klejenia do nadwozia najpierw oszlifowałem, a następnie zabezpieczyłem epoksydem w sprayu. Genialna rzecz, schnie 30 minut, ponadto ma dość dobrą przyczepność i fajnie zgrywa się z masą poliuretanową.
Błotnik kleiłem na masę APP Pu50, czyli klasyka. Nie obeszło się bez fuszery, nadkole mimo profilowania młotem, musiałem ponacinać i podgiąć żeby dobrze leżało. Z drugiej strony będzie to samo. :/
Być może z klejeniem duro się troche pospieszyłem, i lepiej było by to zrobić później i kleić od razu oba, ale ważnym było też dla mnie żeby prace wyraźnie posuwały się do przodu, a nie stały znów w miejscu przez rok…